Farb±
Dodane przez oskari valtteri dnia 13.01.2016 06:04
Mimo letargu policzków chcesz dotykać, 
bez pomocniczych ¶wiateł i ostrzeżeń 
przed naturaln± ¶mierci± i końcem rodnych dni. 
To jak radosny przymus brzydzić się
zapomnian± obaw± warkocza 
zaplecionego skoro ¶wit, 
gdy immunologia zabija snem 
moje wczorajsze pijaństwo. 
Stworzyłem nieustaj±c± północ. 
Dochodzisz do siebie zmartwychwstała
trzeci± dob±, w koronkowym kołnierzyku
o zapachu rumianku, by po spaleniu papierosa
ułożyć j± w¶ród poprzednich, równie cierpliwych. 
 
Na niby i choćby pod¶wiadomie 
dojrzewaj± nowe niewinne imiona
w twoim czarnym kalendarzyku.