według M. Cwietajewej ("Skąd we mnie tyle tkliwości")
Dodane przez Magrygał dnia 27.12.2015 23:29
Skąd we mnie na dnie przyczajona czułość,
gdy spłonęła Sodoma, potop pochłonął Atlantydę
pod sandałami barbarzyńców padła Kartagina ?
Gdy na przenicowane ulice spadają ławice bomb,
przenikają przez dachy domów, które trwać
miały wiecznie...
A ty obok, przygodny, zapatrzony w siebie
jak w jądro wszechświata, nie pytasz mnie
o imię i czy unosząc kieliszek odmawiam
litanię do upadłych aniołów.
Z obojętnością w oczach oceniasz grudy piersi
i spowiedź dotyku, a ja obrazoburczo głodna
na podobieństwo krwiożerczego owada otaczam
Cię w sobie, pożeram chitynowy pancerz pleców,
łamię rusztowanie mięśni łuku ramion Atlasa.
Przyszedłeś znikąd, odejdziesz syty zachwytem
roztańczonego w tangu języka, ślad twoich warg
nad ranem zmyję strumieniem świętoszkowatej
wody grzechu odpuszczenia.