Świt...
Dodane przez Krzysztof Korczak dnia 08.12.2015 23:04
Świt się gęścił na odległość dłoni
A stopy tonęły niewidocznie
W domyśle dotykając drogi
I musiał powściągnąć się pośpiech
Na wyczucie posuwały się nogi
Tak jak myśli ,których nie da się odwieść
idące za kolejnym słowem
I ziściła się opowieść
Kot zlizywał mgłę z łapek
Zaraz gdy skończył pić
Ze spodka
I znów się niebo rozparło
Na puchowych łokciach.
Szczecin, 27.11.15