Tym razem, nie odmawiasz wyprawy na nieznany szlak
Dodane przez Ryszard B dnia 07.12.2015 11:23
Tam gdzie, dwie wysmukłe limby,
wskazują mroczny przesmyk,
porosły zwojami bluszczu. Opuszki
wyczuwają każde drobne pęknięcie, załomy.
Błądząc wśród rudych turzyc, nieśmiało wydeptuję ścieżkę.
Na przełęczy poszerzam horyzonty, oba szczyty kuszą.
W otwartej dłoni ważę twardość granitu

Klucząc zakosami po zboczach, pnę się coraz wyżej.
Ta trasa wydaje się łatwa, nieznana ścieżka
prowadzi pomiędzy omszałe skały. Trudno
złapać oddech, pośród wilgotnych mchów.
Przerwana zostaje tama nieśmiałości .W porostach
nasycam dłonie wilgocią z zapachem ambry

Nićmi z babiego lata splatamy ramiona
Przeciskam się przez drobne pęknięcia, wejście
rozstępowało się niczym biblijne morze.
Twardy niczym skała, na której nie wahasz się usiąść,
odkrywam krzyk wilgotnego mchu
Jestem uwięzionym ptakiem, wśród
wężowisk kosodrzewiny.
Wiatr zabawia się z firankami chmur,
zasłania szept spadających kropli , tłumi jęk
skargi rozgniatanych traw.

Tylko kilka kroków, łap się łańcucha rąk,
tak blisko do szczytu.
Spijam słowa przez nią wyszeptane.
Wspinamy się wyżej, coraz wyżej Nadciąga burza,
dzień zmienia się w noc, kiedy uderza grom,
smagnięci biczem deszczu, roztrącamy chmury
z krzykiem lecąc w przepaść..

Czas popadł w bezruch, opada mgła.
Na skale drżą jeszcze nasze cienie,
otulone zmiętą pościelą chmur.
Zamieniamy sylaby na jedno słowo,
kocham cię