Boso
Dodane przez Milianna dnia 15.11.2015 21:00
Żelazna brama. Widzę napis,
kiedyś kierował w stronę chleba.
Przechodzę przez nią bardzo wolno,
myśląc, czy już się można nie bać.
Buty na nogach, zapomniałam.
Muszę przystanąć, zdjąć. Powoli.
Nie wolno stąpać zbyt nachalnie.
Na palcach, boso, w ciszy. Boli.
Nie mogę przecież deptać po Nich.
Po dłoniach, oczach i westchnieniach.
Jak iść? Zrozumieć krzyk i rozpacz,
w trawie, powietrzu i półcieniach.
Zobaczyć włosy spopielałe,
kolor uleciał gdzieś z latami.
Ten głos zamknięty w czarnym pudle.
Za nieistnieniem, za drutami.
Buty - tysiące rozrzuconych.
Tam - tylko boso, wchodząc śpiewać.
I ta sznurówka rozwiązana...
kwileniem rozdartego nieba.