czekając na trzęsienie...
Dodane przez Signum dnia 27.09.2015 07:39
nigdy bym nie przypuszczał ile można
zobaczyć przez uchylone drzwi co prawda
nocą nawet cisza ma imię a trwałość parapetu
nie pozwala wyrosnąć z siebie chociaż tak
naprawdę interesują mnie bardziej tradycyjne
formy na przykład zawszę tracę rozum gdy
tęsknię za kobietami rembrandta

czy też ostatnio zdarza mi się
układać zmartwychwstałe ptaki lepsze to
od wyrywania sobie języka lub szukanie
innych po omacku lubię też wspominać
pierwszą miłość o zapachu dziwki z dobrym
smakiem no i stało się jestem uzależniony
jak poszarpany latawiec co prawda
nie zawsze tak było

dziś znów odwiedzam miejsca gdzie
krwawienie ulic miesza się ze schizofrenią
kamienic można by tu mówić o nadziei
która gnije ostatnia jak w boskiej komedii
aż trudno wyczytać coś z twarzy dlatego
mówię o pewnym zwycięstwie nad
zdeformowanym alter ego ginsberga

pamiętam szorstkie dłonie żebraka
po raz pierwszy przestałem się użalać
nad kimkolwiek to tak jakby śnić o niebie
dla klaunów i nieskończonej

niewiary w siebie