Kafka nad morzem
Dodane przez Roman Rzucidło dnia 22.09.2015 17:31

wysnute z powieści Haruki Murakamiego


Wtedy znów słyszę szum w uszach . Nad oceanem
gęstnieje noc. Chłopiec zwany Kawką lewituje.
Unosi się o źdźbło nad powierzchnią wody,
a krajobraz zyskuje konsystencję widma. Plaża
w ciemnościach, chłodny piasek, mam zaklejone usta.
Znów widzę odbite od metalu światło. Chłopiec zwany Kawką
wiruje wokół własnej osi. Nie mogę mówić, a wkrótce
zakleją pozostałe otwory w głowie. I obudzi się we mnie
ten piękny, precyzyjny organizm, on nada rozpędu
neurotransmiterom, zabrzmi prastara przepowiednia. Pójdą
w ruch misterne ostrza, zetnie się białko. Tak, będę
najtwardszym nastolatkiem we wszechświecie, nieczułym,
odpornym na bodźce. Choćby glony pokryły moją twarz.
Chłopiec zwany Kawką wieszczy z rozbitego lustra.
I tak będzie, póki nie rozsypią się sakramenty, okruchy
nakarmią czarne gołębie, nie tobie sądzić o czystości krwi,
wiedźmo. Kolejne przekładnie będą zaskakiwać w zgodnym
rytmie. A potem sen, sen oplącze ciało, na nic się nie zda
kurczowe rozszerzanie powiek, sen przyjdzie niezawodnie,
ostatni wyłączy prąd.