Ranis w październiku
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Stefanowi Szymutce
Gonią nas wielkie krople deszczu
uciekamy w popłochu stromymi schodkami
nie zważając na dystynkcje i narodowość
Polak Jens okrywa płaszczem Niemca Bogusława
nie jest to zgromadzenie pedałów
klerków czy kogoś w tym rodzaju
robotnicy słowa
gastarbeiterzy wolności
po skończonej robocie wycieramy ręce
w fartuch kombinezon
po chwili wiatr cichnie i od strony zamku
znów drepcze deszcz
i to jest jak perswazja
monotonna cierpliwa
mówi się mówi się proszę nie przerywać
i tak do skończenia świata