Pośpiech
Dodane przez niebo_nad_fasolą dnia 17.07.2007 04:27
Czy uwierzysz, że śledzę już w przedziale widoki?
Mam dwie przesiadki, podróżnych drzemiących
z otwartymi oczami, swojskie klimaty za oknem.
W końcu. Pastelowe wagoniki wiozące zamki na
przemiał, osobowy namiot, rozbity między torami
a brzegiem udaru. I ten skwar kłujący dodrapany
dworzec, biel podpłowiała pod dachem, prześwit
zmurszałych cegieł, odpryski kamieni wtopione
w asfalt. Dziś moja noga tu nie zostanie.
I nie ma co żegnać. Spiesz się do woli, jak głos mega
fonu, wydając komunikat nieustannie: dwa pociągi
ustawią się na jednym torze, ale odjadą w różnych
kierunkach.
Czy to nie znak? I czy potrzebne nam
jeszcze te wszystkie przepowiednie? Ten gość wracając
do domu mógłby być, moim katem. Lecz cóż sprawia,
że siedzisz tu kobieto, w zagonie dla przeróżnych a
słońce leci na wylot gdzieś w zagajniku. Bo tu też
być wyspą? Statkiem pływającym od portu do wtorku?
Czy to nie wrak? A twoja aorta, która nie mogła
przetoczyć się na język wodny? Żywioł nadaje znaki:
gumowy promień mija się u stóp pyłem żwiru. Lub
nie ma go wcale.
Widziałem księżyc lekki jak boja, wynurzał się nad
morze wręcz wirtualnie. W altanie rzeczywistość
defragmentuje na twoich oczach urywek światła.
I bujasz się jak w bajce dla porosłych mchem,
bez uszu, szelestu.
I tylko czułość przesuwanej kuli nadąża tropami kota
po kruczym piachu. Tymczasem pisz. Nie daj się trącić
z równowagi. To tylko dreszcz rozsypujący się o dach.
Omam ruchowy. Kobiety kręcące w parku dla ochłody:
Negliż wewnętrzny, melanż na trawie, złapane jeżyki
w parasol.
Czarny aksamit jest jak niebo, które wciąga. Płaszcz
to niezły gadżet, kobieto całodobowa. Bo przecież lato
dało w tył zwrot. Więc zanim zatrzyma nas wysłannik
i spadniesz w zasadzkę do okiełznania - zwierz się
uśmiechem, a mandat zostanie spisany w rejestry
chmurne. I cała ta prędkość okaże się brednią. Dychaj
niewidzialnie. Rzeczywistość defragmentuje urywek
świata. Po twoich oczach. Nie ma śladu.