moment, przebieram się
Dodane przez Marek Lobo Wojciechowski dnia 13.07.2007 20:37
Kwestia stylu i smaku. Kwestia genitury -
orszaku zacnych przodków, codziennej omasty:
kandelabrów, obrazów, dywanów i druków
(starych, szacownych skryptów, składanych przez lata,
poprzez wieki), i drzewo - tak rozrosłe, że aż
absurdalne do bólu. A po drugiej stronie -
rzesze przeciętnych leszczy: za maszyną, stołem,
ekranem komputera. Kłębowisko mrówek,
chowające się nocą w korytarze mrowisk.

Kasty, klany. Różnice znaczące tak wiele,
że wystarczy rzut oka. Do czasu. Bo, kiedy
nawali ci pikawa, pęknie żyłka w głowie,
albo wpadniesz pod tramwaj, czy rozwalisz furę,
ledwo wczoraj kupioną za okrągły milion,
pozostanie powłoka nie do odróżnienia
przez wszystkich - poza Śmiercią. Ta, z wielką uwagą

do bogatych przybieży w strojnych szatach; biednych
w prześcieradle odwiedzi. Do mnie przyjdzie naga.