Freestyle (wiersz experymentalny)
Dodane przez Cyjanek dnia 19.03.2015 08:13
Jestem chorym człowiekiem wpycham szpary między oczy
ślęczę nad kartkami jak bezzębny mol raduje się serce
raz na sto wierszy kiedy znajdę coś do czytania wiem
jestem sobie panem tobie kołkiem w oku kiedy zdejmuję
z poezji szmaty mówię ubierz się nie jesteś dziwką
chcesz mnie połknąć i wydalić zanim stwardnieję ci
w jelitach nie takie sztuczki widziałem w domowym przedszkolu
jest prawdą że ciśnienie ciśnie się na usta a krew
jak osobna bajka puszcza się w kinie dla nieletnich

Ten styl pisania wymaga przekleństw kiedy słowa ciurkiem
jak mocz stają się plamą nie do opisania a w głowie zdjęte
szlabany z myśli i tak oto jestem zrodzony z kwaśnego mleka
blin wywarza wieko patelni wypływa na wierzch w towarzystwie
ptasiego mleczka bowiem to co najlepsze zbiera się jak skórka
i towarzyszy przez resztę życia podstępnie studiuje ruchy
gałek ocznych już mnie nic nie zatrzyma dziękuję niebu to
moje marzenie błogosławić słowem każdą chwilę z automatu stawać
na wysokości zadania i przekraczać kolejne granice tym razem
już nie na Ziemi tylko wysoko w czerni Kosmosu

Już jesteśmy w środku wiosłuj czekoladko wiosłuj zbieraj ordery
zanucę ci w ucho hymny marsze pokochasz mnie zobaczysz czas
odwraca się na pięcie i uderza w klawisze po trochę na gałęzi
robi się ciasno a i tak dłonie toną w liściach szkoda że to nie siano

Biegnę wszystkimi nogami oczy zaczynają rozumieć co tracą uszy
warstwa muzyczna się nie liczy jestem więc czytam brawa dla okularów
zostaliśmy zauważeni legendy wysyłamy pocztą nie kupujemy bajek
trzeba się cenić w pokoju bez klamek kto wie co będzie jutro
Matka Ziemia nie ma młodych a szklanka wody na starość sama się
nie poda

Zrozumcie wiersz jest tylko jeden
ma głowę jak dynia
reszta to skecze