Podnieś się, Krzysztofie! Cezura
Dodane przez Krzysztof Bencal dnia 16.02.2015 03:30
Kończy się w moim życiu okres abderycki,
ergo - okres głupoty, prostactwa i nieuctwa. To cud,
bo zanim się urodziłem, spisałeś mnie na straty,
świecie cały. (Jesteś jaroszem. A armaty stoją dziś w muzeach).
Odkąd pamiętam, świecie cały,
nie dawałeś mi żyć. (Mój umysł już nic nie chłonie.
To taki mechanizm obronny). Cyt,
świecie cały, i wypierdalaj stąd raz dwa,
gdyż pragnę afirmować wszystko! Ale kolacji jadł nie będę.
W białym serze jest ślina gospodyni, bo oblizywała to,
czym rozsmarowywała go na kromkach.
Przed chwilą odwróciłem się na drugi bok i zobaczyłem
Matkę Boską. (Gdybym chciał zetrzeć z niej kurz,
musiałbym stanąć na stołku). Mój bok nie jest przebity,
mimo to wciąż leżę na nim, jakbym chciał coś ukryć...
(Kiedy Krzysztof myśli o kobietach,
w pociągu, który właśnie rusza,
młodzieniec wchodzi do toalety
i otwiera piwo
i "Antologię nowej poezji polskiej 1990-2000"
Honeta i Czyżowskiego. Kiedy Krzysztof myśli o kobietach,
młodzieniec, oparty o barierkę mostu,
pali ostatniego papierosa i zachwyca się
intensywnością zieleni brzegów
i przeciwpowodziowych wałów). Podnieś się, Krzysztofie,
i udawaj, że żyjesz! Jeśli zgubisz dowód osobisty,
będziesz musiał czym prędzej wyrobić nowy, choć zguba znajdzie się
po kilku latach w kieszeni marynarki. W kieszeni munduru
masz telefon komórkowy, w którym są dwa twoje wiersze. Zapisywałeś je
po capstrzyku. Krzysztofie, poczęstuj matkę kopniakiem, a ojca - pięścią.
W ich pokoju stoi okrągły stół nakryty białym obrusem,
lecz ja widzę hostię wspierającą się na czterech kulach.
A ciebie nie wkurwili ci, którzy handlowali w świątyni,
po prostu miałeś tam wizję swojej przyszłości, Chryste,
inwalido,
potworku. Ciągle jesteś tym dzieckiem,
które rzuca kamieniami w latarnie po zmierzchu.
Ja też plułem na swój cień, gdy świeciło słońce.
Dziś zarówno dzień, jak i noc są mi wrogie.
Owa wojna z samym sobą zawsze kiedyś się kończy.
Najgorsze jest to, że zanim zapanuje pokój,
wszyscy działają na dwa fronty.