A czy tytuł jest potrzebny?
Dodane przez Tadeusz Słomka dnia 09.07.2007 04:32
Gdy najjaśniejsza z gwiazd w sen zapada
Zwalniając miejsce milionom młodszych braci
Świat powieką przysłonić wypada
By nie uronić tego, co nas bogaci
I już jesteśmy razem
Wśród barwnej toni wód
Słodki ćwierkot wzruszył nieopodal lasem
Cóż się stało, jaki powód
Tabuny skrzydeł wzniosły się ponad chmury
Obserwując nasze złączone ręce w przymierzu
Przymierzu wiecznej serc zadumy
Unoszącej sie naokoło w powietrzu
Kreśląc krąg na niebie, jeden z drugim wraz
Baczne ślepia, cóż ta czerń zawiera
Czy to już, czy to teraz
Czy w ten sposób się umiera
Największy piórem na ogonie
Błysną okiem, stanowczo z odwagą
Zaczął pikować w dół, do mnie
Aby spocząć na mym ramieniu z powagą
Chóralna pieśń wypełniła bezczas
Wszędzie i nigdzie rozbrzmiewa melodia
Roztańczone nuty biegają samopas
Tam gdzie są i tam gdzie ich nie ma
Po środku my, ta królewska para
Rozśpiewana, roztańczona, rozbawiona
Krok do przodu, krok do tyłu... rarara
Cała sala radością przepełniona
Tańczymy wbrew tykaniu zegarów
Pośpiech na później pozostawimy
Będzie czas, gdy zbraknie słów
Gdy sie sami w sobie zagubimy
Tymczasem płoń zbawienna chwilo
Ogrzej i stop w jedną całość
Ręce wraz z sercem w jedno ciało
Spojrzeń linia gorejąca
Złączona między nami
Na wskroś zachodzącego słońca
Pędzel dajcie... kurtyna w dół...