Skrzydła
Dodane przez Jacek V dnia 07.11.2014 18:19
Był jak ziarnko piasku i ona też była
Na pustyni bezbrzeżnej, dla nich nieskończonej
Wieczorami, gdy Gwiazda na niebie świeciła
Ona o nim marzyła, a on marzył o niej
Nie wiedzieli o sobie, chociaż w snach się znali
Ona sama wśród innych, on w przestrzeń wpatrzony
Z nadzieją niegasnącą wciąż trwali i trwali
W dwie przeciwne pustkowia odwróceni strony
Jak się stało, że nagle się z sobą spotkali?
Czy uwierzą, że pośród pustyni bezmiaru
Taką szansę dla siebie to oni dostali
Czy potrafią ją przyjąć, nie zmarnować Daru?
Zaskoczeni, w zachwycie, nadzieją syceni
Odkrywali swe dusze, odkrywali ciała
Coraz więcej i więcej wciąż siebie spragnieni
Choć już byli ze sobą, wciąż było im mało
Chcieli wyżej, do nieba - lecz nie potrafili
Po jednym mieli skrzydle, za mało, by lecieć
Przytulili się mocno i wtedy odkryli
Że we dwójkę to proste, oczywiste przecież...
Wyżej, dalej, aż w gwiazdy, ze sobą spleceni
Jedno ciało, dwa skrzydła, wszystko wspólne, razem
Ponad chmury, do nieba, zachwytem szaleni
Nad przepięknym stąd Świata widzianym obrazem
Kocham, pragnę - do siebie krzyczeli, szeptali
Oszaleli z kochania, pragnień, namiętności
Lecąc, tańcząc, wirując, Anioły mijali
Piękne, dobre, radosne i pełne miłości
Marzeniami karmieni, w sobie zakochani
Spotykali Anioły skromne i prawdziwe
Ale też zmyślone, w przecudnych ubraniach,
On je pragnął zrozumieć, zaś ona - podziwiać
Gdy Słońce zachodziło, oboje poczuli
Co też to być może... to tak pachnie Niebo
Noc nadchodzi... więc lećmy, niech nas Noc otuli
Mało im, wciąż mało - czy Gwiazdę dostrzegą?
Popatrz, co ja mogę, polatam swobodnie
Też chcę być aniołem, chcę sama, bez ciebie -
Ach, ale gdzież ty jesteś? - znaleźć mi cię trudniej -
I zaczęli spadanie, choć już byli w niebie
On runął poprzez wieczność w otchłanie bezdenne
Zaś ona na pustyni jak kamień rzucona
Gdy go Anioł ratował wprost w marzenia senne
W jej pamięci została Gwiazda utracona
I żyli w codzienności, on, ona - daleko
Po jednym skrzydle mają, ale teraz one
Stały się niepotrzebne, niezdarne, kalekie
I wciąż przypominają miłość roztrwonioną
On i ona osobno, lecz w ich sercach gości
Tęsknota za kochaniem, gdy kochanków pary
Ustrojone w dwa skrzydła, szczęśliwe w miłości
Spotykają na co dzień - zaś dla nich sen, mary
On dostał nowe imię - to jest jej Marzenie
Ona tęskni i czeka - ale nie wie, na co.
Jemu kiedyś się śniło ogromne spełnienie
Teraz dzień wypełnia szarą, nudną pracą.
        Lecz Nadzieja nie ginie, zawsze przy nas czeka
        I tych dwoje się spotka, lecz czy znajdą Miłość
        I czy Gwiazdę poznają, teraz tak daleką?
        Oboje co dzień marzą, by tak właśnie było...
By skrzydła zaszumiały, otwarte szeroko
I dwa ciała, dwie dusze, wzajem sobie w Darze
Połączone od nowa miłością głęboką
Odważnie poleciały, gdzie im Gwiazda wskaże.