Miasteczko - Miasto moje czyli Wspomnienia wierszem pisane
Dodane przez viviana dnia 23.08.2014 10:18
Kościół pod wezwaniem Maryi Dziewicy
pod skrzydła przygarniał błądzące owieczki.
Tutaj się modlono w intencji Ojczyzny,
składano ofiary, małżeńskie przysięgi.
Tu się dostawało odpusty zupełne,
przeżywało - Ducha Świętego zesłanie,
tutaj wierni głowy sypali popiołem,
odmawiano Wierzę... i Modlitwy Pańskie.
Tu adorowano Niepojęte Piękno,
doświadczając Boga każdą cząstką ciała,
odkrywano Łaski - Boskiej nowe światło,
kiedy pożądania jasnością spływała.
Tutaj wypraszano Ojca sprawiedliwość
gładzącego grzechy dla zbawienia duszy
i synowską miłość -- którą uświęcone
życie, za owieczki swe składał w katuszy.
Z blasku Sakramentów i szkiełek witraży
spływało na głowy oświecenie strugą,
jakby chciało myśli śnięte dymem knotów
rozjaśnić nadludzko przed obłudy smugą.
Tutaj cały Kościół był wzięty na świadków:
- Wniebowzięcia Marii - Dziewicy Mateczki,
- Niepokalanego poczęcia Dzieciątka,
- Zmartwychwstania Ciała - i - w Ogrójcu Męki.
Tutaj w aureolę obrastało bractwo,
zbierając ofiary po każdej homilii,
tu strojono szopki, a barany z gwiazdą
przy żłobie uczucia żarliwe budziły.
Tutaj Trzej Królowie dary dla Jezusa
niosąc, szli wpatrzeni w niebo, oraz w gwiazdy,
stąd ksiądz po kolędzie do wiernych wyruszał,
a wcześniej kościelny przywoził opłatki.
Tutaj Bóg prawdziwy rodził się, umierał,
umierał i rodził tak już po tysiąckroć,
tutaj oddawały hołd Panu Stworzenia
- chóry Cherubinów i wieśniaczy pomiot.
A ten głos tak bardzo prostaczy i śmiały
ciebie ujął Panie ze wszystkich najmocniej,
boś ty jest Rozpaczą, Łaską i Wołaniem;
- Krzyk duszy rozpoznasz w najmniejszej istocie.
Tutaj opiewali Dziewicę Mateńkę,
z nieba się patrzącą spojrzeniem kojącym,
na którym złożyli wszyscy swe nadzieje,
że weźmie w ramiona w godzinie żywiołów
- wybuchu wulkanu, tułactwa, bezrządu.
Tu święcili wodę i leżeli krzyżem,
tu Ojciec, Syn Boży - razem z Duchem Świętym
zsyłali Łaskę, gdy modły żarliwe
wznosił drań, łachudra, łotr, hultaj, nikczemnik.
Tutaj wspominano wszystkich zmarłych -
wiernych,
odprawiano w wieczność wśród dymów kadzideł,
tutaj rozgrzeszano chciwych i pazernych,
tu się dokonały cudeńka prawdziwe.
Tu swój wkład zostawił proboszcz z organistą,
których nazwisk dzisiaj dziwnie nie pamiętam;
- Pierwszy - rzucał z ambony łamaną łaciną,
a ten drugi w karty swoją duszę przegrał.
Ostania część wspomnień. Całość dostępna pod adresem:
http://www.forum.zelow.pl/viewforum.php?f=4&sid=db525cd8fe0462e5553c62d3bf7ddd10