Ballada o Koniu i Rapsod żałobny na przaśność Kraju
Dodane przez viviana dnia 19.07.2014 07:06
Ballada o Koniu *
Gdy był źrebakiem
stajenny z chlebkiem
po całej stajni
za nim uganiał;
Miział za uszkiem
po grubej skórze
i końską głowę
łapką głaskał.
A kiedy wyrósł
już ze szczenięctwa,
długi wyrównał
był ze stajennym;
Nosił na grzbiecie
masztalerzowe
cargo ze sprzętem.
Jednak to była
robota czarna;
- W brudzie i w dymie
koń się uszargał,
a od złotego
pyłu moc stracił;
- Wszak się z nadmiaru
owsa ochwacił.
Wtedy przybyli
weterynarze;
- Przywieźli zgrzebło,
szczotkę drucianą.
Zaczęto konia
szczotkować pod włos
i podmieniono
owies na siano.
Inwigilują
ogon głęboko;
- Parch spod iglaka
suto się sypie.
Piłują szczerby.
Kopie. Pętają,
uświadamiają
w jakim żył syfie.
Koń się obrusza,
szarpie i kuca;
Ochwat podskoczyć
mu nie pozwala.
Ból się rozlewa,
aż piana z pyska
cieknie i na kły
szlaban nakłada.
A mogłeś koniu
kawałek chleba
spłacać latami,
gryząc siano;
- Zamiast brnąć w zamęt,
wznieść się nad tuman,
gdzie w studiach słońca
jasne dni wstają.
Rapsod żałobny na przaśność Kraju*
Kraj nasz przaśnieje na potęgę;
Wprost - nam dowodzą tego elity.
- Chamstwo bajeczną robi karierę,
w krąg kwitnie nierząd dyplomatyczny.
Rząd wziął słownictwo swobodniejsze,
lecz nie pod lupę, a na języki.
Mowę wulgarną, z szczodrym zacięciem
lansują Tuska harcowniki.
Premier jest za, a nawet przeciw.
Nie jest chamstwo - premiera zmorą.
Premier najlepiej wie, że reżim
równa się rzezi świń z maciorą.
Wszak miłościwie nam panujący
myśli, że rządzić - znaczy - siać ferment,
porywający kiczem miliony
i małpy co kręcą karuzelę.
* - Po upublicznieniu we Wprost wulgarnych i kompromitujących dialogów rządzących oficjeli - ekipy Donalda Tuska.