Bukiet z jaśminu II
Dodane przez Marek Bałachowski dnia 20.05.2014 11:42
Darowałeś mi bukiet z jaśminu.
Są w nim barwa i zapach; dwa w jednym.
I coś przy tym, co nigdy nie zginie:
coś z przeczucia o szczęściu zupełnym.

Nałamałem gałązek jaśminu.
Dziwnie pachniał gdym kładł go do ręki
przechodzącej, tuż obok, dziewczynie.
Czy jej oczy zabłysły - podzięką?

Dałeś mi go ot tak, od niechcenia,
jak deszcz, słońce zwyczajne na ziemi,
a ja trzymam te kwiaty i nie mam
słów gotowych. I milczę jak niemi.

To coś więcej: bo choć nie znam leku
gdy do zwady ktoś prze wchodzę śmiało,
lecz gdy wiecheć zmieniałaś tu w piękno
jakoś, nagle, swą słabość ujrzałem.

Może lepiej, że nic ci nie mówię.
Słowa tylko by wszystko zepsuły;
przecież widzę, że wszystko rozumiesz...
Co? Odchodzisz? Jak możesz? Nieczuły!

Jednak - widząc, że pragnę przegranej,
że chcąc brać wszystko poddać się trzeba,
czując słabość tak dziwną, oddanie -
zawróciłem. Jak głodny do chleba.

I od teraz te kwiaty jaśminu
maja zapach i barwę; dwa w jednym.
I coś przy tym, co nigdy nie zginie:
coś z przeczucia o szczęściu zupełnym