Wiersz dwudziesty drugi
Dodane przez Jędrzej Kuzyn dnia 26.04.2014 09:20
Naprawdę trzeba się natrudzić. Zliczyć
każdą porażkę. Odwrócić ją w strudze
światła. Zatracić jej barwy i smak,
żeby już obojętną pieśnią dotykać
przedmiotów leżących nieopodal.
W zasięgu ręki będących, a przecież
nie dostrzeganych. Raczej używanych
bezwiednie jak chociażby rękawiczka
ileż w nich jest szczegółów i trudu
ułożonego. Ale czy chociażby raz
wzbudziły podziw nie dla swojej
świeżości, ale dla mistrza co je plótł
z wikliny skóry?
Tak dzieje się ze wszystkim. Gdzie
zaczyna się dobry początek rzeczy,
któremu należny jest podziw?
A jeżeli każdy szczegół jest tego wart,
to cóż dopiero ta wielka jedna rodzina
o pięknej sylwetce zaczynającej się
o jutrzence a niosącej kielich dłoni?