Pierwszy powrót Sindbada
Dodane przez Mateusz Kielan dnia 20.04.2014 21:18
Z ulotką w ręce
szedłem ulicą Lechonia
trwał kiermasz kolorowych dywanów
z przeceny
lecz żaden nie był sprawny
nie mogłem odlecieć.
Przeszedłem nieopodal
na pchli targ z nadzieją
ukradkiem
wycierając z kurzu stare lampy
liczyłem na właściwą
dżin się nie pojawił.
Powróciłem z niczym
siedzę w ciemności na zimniej podłodze
smakując smutek rozcieńczony wódką
żeglarz niewidzialny
dla cieni w poświacie księżyca
tańczących na ścianie.