Miasto grozy I
Dodane przez Roman Rzucidło dnia 25.03.2014 22:48

Walki uliczne przenoszą się do coraz bardziej
oddalonych dzielnic. Jutro z rana oderwiemy
deski, którymi zabite są drzwi, w końcu będzie
można wyjść. Powietrze zrani nas i wślizgnie się

pod dziąsła, tam gdzie czułe pulsowanie tkanek
i chrzęści bujnie czarna krew. Właśnie tak drapieżnie
wita się z powracającymi ten struchlały świat.
Więc jutro znów się przejdziemy po wytartych chodnikach

mijając obrabowane sklepy i porzucone bez pietyzmu
zwłoki. Będziemy palić, niech rozprostuje się
zwinięta w papierosach smoła, a dym nada
matowy połysk powietrzu, które zna już woń krwi.

A może jednak nie wychodzić, skoro wszystkie gesty
są puste i wystarczy tylko podejść do okna, by wiatr
powlekł kurzem wymiętą twarz, czekać aż minie
ten pierwszy dzień wolności, ten nikły ognik

na drżących wargach, aż opadnie czarne sukno,
noc, pożółkną zaplątane we włosach
odłamki księżyca.