Wiersz czternasty
Dodane przez Jędrzej Kuzyn dnia 25.02.2014 20:48
Słowa są zbyt szorstkie, w nich jakaś
część kamienna i odcisk kości w kredzie,
i jeszcze tło zamazane z odłamaną krawędzią.
Tak są skończone jak zaczęta dopiero rzecz,
która nie jest jeszcze dziełem a już artysta
oddalił się w stronę skąd padają promienie nocy.
Znalazł sen i teraz daremnie czeka
na rozpętanie natchnienia.

Jak zatem utrwalić ten nastrój, który
przychodzi w kolorach załamanych w pryzmie liści?
Tę mgłę, co wszystko próbuje otoczyć
i wyłagodzić. Nadać miękką pieszczotę
i ludzi w nią wprowadzić. Jak czas chociaż
trochę spowolnić, żeby kroki stały się początkiem lotu
a ruch powiek jakby tego lotu potwierdzeniem?

Słowa są za szorstkie, żeby znaleźć milczenie,
żeby miłość nazwać. Można próbować opisać
piękno albo kształt łzy ułożyć do snu,
ale imię wydobyć z gronostajów oczu
jakże się nie wstydzić takiej ułomności?