Wiersz drugi
Dodane przez Jędrzej Kuzyn dnia 29.11.2013 20:08
Jest wiele miejsca na to, żeby pomiędzy
ułożonymi na półkach kronikami wziętymi z życia
zmieścić tę, na którą czekają
ci co piszą z bólu ściskani przez obręcz
zwolenników inkwizycji.
Jak i ci, co nie powinni skarżyć się,
otoczeni bowiem świecidełkami jedynie dla
lepszego samopoczucia zmieniają błyski kolorów
swoich wyznań.


Ale wszyscy nasłuchują
czy spod podłogi, czy zza komina
nie nadejdzie ten znak. Prorok i coś w nich się zmieni.
Popioły spłyną, rzeka zabłyszczy odbijając księżyc.
Płeć nocy rozjarzy się,
żeby mogli otworzyć drzwi do wnętrza,
które w nich jest komnatą.
Szczerze złoconą i uporządkowaną.

Rzecz prosta wygładzi ścieżkę.
Wszelkie zależności będą ciągiem zdarzeń,
a nie tych zdarzeń sprzecznością.

Czekając wierzą, że można pojąć drogę
a myśl rozwinie się w twierdzę,
żeby zrozumieli, że twardo stojąc na nogach
stają się strażnikami niedopowiedzianej,
ale istniejącej na pograniczu stanów
i że warto dostrzegać kontury
tuż nad horyzontem kiedy opadają mgły.