znikanie
Dodane przez trebor dnia 21.11.2013 22:56
pani patrzy. parchaty kundel układa się w piasku,
słońce w zenicie. pchłom się nie chce
nic. wyprasowane upałem niebo toczy się walcem
bez melodii, tylko samą siłą ukrytych fragmentów.
dokąd? dokąd? kiedyś dojeżdżała tu lokomotywa,
gwizdała głośno, aż uśmiechały się świątki.
pani patrzy. przy krawężniku cienka strużka szczyn,
dno butelki jak oko z podziemia, zmięta chustka,
może twoja, Weroniko?