Biedny Józek
Dodane przez PaULA dnia 22.10.2013 01:09
Szedł ulicą biedny Józek, ciągnąc z tyłu lichy wózek,
na nim stare szmaty, rzeczy,
za nim biegły krzycząc dzieci:
Że jest brudny i obdarty,
stary,
głupi,
nic nie warty.

Wciąż raniły go te słowa,
nisko, w dół spuszczona głowa.
W niej kłębiły się wspomnienia,
jakie dobre życie miewał.
Był bogaty,
wykształcony,
drogie auta,
piękne domy,
wciąż w rozjazdach,
zagranica,
świat,
on światem się zachwycał.

Zazdrościli dobrej passy, aż zmieniły się te czasy,
bo trafiła się cwaniara, która go wykorzystała.
Stracił firmę,
auta,
żonę,
a na koniec, jeszcze zdrowie.
Dzieci nie chciał, więc ich nie miał,
został sam jak kołek z drzewa.

Spojrzał smutno, łza się kręci,
żal zrobiło mu się dzieci,
i pomyślał:
Los w ich rękach, nikt wszak nie wie, co go czeka,
kim zostaną, czym to będą,
czy bogaczem,
czy przybłędą.
Wtem odwrócił się z powrotem,
poszedł,
ciągnąc wóz z terkotem.

Różnie nam się los układa,
przez to śmiać się,
nie wypada.