anna m. stoi w oknie po zmierzchu
Dodane przez zorianna dnia 09.10.2013 10:42
I.
taki ktoś jak ja potrafi wejść głęboko
pod skórę. wstrzelić się dożylnie. co jakiś
czas zmienia kolor włosów. i tylko zbyt pospolite
rysy nie pozwalają stać się
jakimś cudem
ona była na wyciągnięcie ręki. ja mam już czwarte ciało
wypatrzone gdzieś na gwiezdnej. tkwię przy tobie odkąd
odkryłeś piękno w kołysaniu kobiecych bioder. dotkniesz
ubiorę sukienkę zupełnie nie w swoim stylu.
męczy mnie ciągła zmiana rekwizytów. twój upór
żeby z tęczy stworzyć coś trwałego. to ty
ważne zmieniasz w iryzujące bańki.
II.
opowiem ci czwartkowy sen. panna młoda nie była szczęśliwa
a on przysięgał że zawsze. mogłabym wcielić się w nią, gdybyś
tylko dostrzegł między wyrazami aż do śmierci zachłanne czekanie
na grom, błyskawicę, która przetnie obrazek na pół, wzdłuż linii białej
sukni. dotknąłeś. uśmiechem przybiegłeś do mnie. świeżo
urodzonej w przedostatniej ławce. tym razem miałam
rude włosy, kwiecistą, zwiewną sukienkę.
III.
kiedy śpisz anna m. staje w oknie. już wie - zapomnieć
trudniej niż policzyć urojone kroki wzdłuż chodnika
którym nie przyszedłeś pod jej okno. spokojny
oddech męża wciska ją w ramy, stapia
z szybą. przezroczyścieje
jak łza
będziesz płynął między kolejne anny. rozklejał
paski tęczy, dopóki nie przestaniesz kłaść
dla mnie poduszki. gładzić. nieistniejące
włosy kaleczą jak rozbite szkło.