Księżyc opiekun
Dodane przez PaULA dnia 05.05.2013 16:22
zapytałam raz księżyca, czy jak nocą świeci
mógłby przyjść pod moje okno pomóc uśpić dzieci
chętnie uległ mojej prośbie i co dzień z wieczora
chodził prosto pod okienko, by mi asystować
na pyzatej jasnej buzi stroił śmieszne miny
polubiły go dzieciaczki w ciągu dnia tęskniły
gdy z nadmiaru obowiązku zaczął marnieć biedak
nie do śmiechu było wszystkim, chyba z nim coś nie tak
może chory biedaczyna, tak orzekły dzieci
coraz mniejszy, coraz chudszy, coraz słabiej świeci
aż tu kiedyś ciemną nocą nie było go wcale
popłakały się maluchy smutne ich rozstanie
dnia pewnego, gdy się chmury lekko rozchyliły
zobaczyły go z powrotem, stroił śmieszne miny
coraz mocniej uśmiechnięty i bardziej wesoły
znowu zrobił się ogromny z rozjaśnionym czołem
już wiedziały teraz dzieci, że z nim tak to bywa
raz maleje, to go nie ma i znowu przybywa
albo staje się okrągły jak ten bochen chleba
a jednego i drugiego przecież nam potrzeba