Amarillo
Dodane przez ellena dnia 18.06.2007 09:33
Nawet się nie przyczaja. Gęste opary surrealizmu - jestem tylko głosem,
kiedy mnie zobaczysz rozpadnę się na tysiąc odłamków, jak sople
lodu wbiję się w skórę? Nie rozpłynę, nie roztopię. Podziel mnie na części,
wymaż tło; gdzieś musi znajdować się przejście. Bardziej wzdłuż, w końcu

sam znikniesz i będą metafizyczne drzewa, z korzeniami w rzece,
lasy namorzynowe splątane, zrośnięte. Coś takiego: szukać,
szukać się w odbiciach, przeglądać załamania fal, wkładać ręce w nurt,

ciemno, wtedy od dołu dotykają mokre ciała. Za dużo na raz - trudno
rozpoznać zapamiętane znamiona, wybrać linię bioder. I powtarzamy
wyrazy, jakby były jedyną linią obrony, ostatnim bastionem, zamykamy się
w cudzysłowach. Imiona. Każdej nocy nowe, zapamiętasz wszystkie,

złamiesz albo wrócisz się trzy kroki i rozsypiesz