* * *
Dodane przez Grzegorz Wołoszyn dnia 17.06.2007 09:03
Łuk alejki wygina mi ścieżki -
muszę uparcie prostować je trawnikiem.
Nie jest łatwo zdobyć kolejny dzień
tą samą drogą: heroizm rodzi się
na zrębie chodnikowej płyty,
w którą wsiąka miarowo podeszwa.
Samozaparcie na śliskich poręczach
tramwajów. Twarze, twarze
wyrastające bujnie jak w szklarni.
Słońce przez szyby, szyldy, szyny,
ułamki kamienic, fragmenty miasta.
Wypłukany na przystanek,
mieszam się z treścią ulicy.
Robię kilka niepewnych ruchów
i już widzę mur. Cofam się dwa kroki.