Starość Izaaka
Dodane przez Roman Rzucidło dnia 29.01.2013 23:06
Patriarcha ociemniał
Jego dni dopełniały się ciężko
jak dzban do którego wolno
spływają dżdżyste krople
Miał za sobą niejedną trasę i
niejeden kamień odwalony w poszukiwaniu
niesłychanego rozkwitu źródła
A było to w czasach gdy panował El Szaddaj
bóstwo pazerne i słynące z zamiłowania do katastrof
zsyłał ogień na miasta niepokorne a najbardziej
lubował się w woni spalonej krwi którą
łapczywie wciągał znad ofiarnych ognisk
Ten bóg zazdrosny i
nie znający litości
danego słowa dotrzymywał jednak zawsze
I gdy błogosławił patriarcha syna-oszusta
zdając na poniewierkę pierworodnego który
z łukiem zanurzył się w zapomnienia przepaść
ten bóg przewrotny był z oszustem nie z
oszukanym który nazbyt ciężką dla
swej drażliwości obmyślał zemstę
Uciekał więc oszust niosąc ze sobą
pomocne tchnienie swego boga
Czy nie tak samo nie jeden raz później
w popłochu i w bezładzie szli jego synowie
człapiąc po mulistym dnie jeziora Sirbonis
wlekąc się znad rzek Babilonu lub
w grotach Qumran kryjąc swe zwoje przed
tępotą legionów Wespazjana
W wieczną rzucony pielgrzymkę Izraelu
za to jedno bezprawne zagarnięcie
od nowa ciągle zaczynasz nie ginąc
mimo iż przeciw tobie słane są nadal forpoczty
zabobonnego lęku chorągwie nienawistnych spojrzeń
pomówień błędne kręgi