Obopólna niechęć bycia
Dodane przez el-rosa dnia 09.01.2013 19:31
Na złość jemu udawała, że śpi,
patykowata smarkula z kucykami,
ojciec przedłużał zakrapiane chwile
w nieskończoność.
Wracali nocnym, trząsł jak grzechotką,
a potem ciągnął ją, niósł, klął,... nie udawaj .
Wolałby pić dalej, nie myśleć, upaść,

nie zostawiał.

Zwinięta w kłębek, zawsze czujna
podglądała przez przymknięte powieki.

Nie potrafił być ojcem,
niósł jej dzieciństwo jak balast.
Chuda, lekka, brudna, niewidzialna
modliła się by szybko urosnąć,
wyhaftować biały tiul w srebrne stokrotki
odpłynąć w przedostatnie marzenie

bycia kochaną.