bez cudzysłowia
Dodane przez mimochodem dnia 21.10.2012 20:07
Z rana zaścieliła się mokra pajęczyna,
lesne jedwabie na lodowym naboju ścieżki.
Resztkami sił klekocze rzeczułka,
kamienie zduszone grudniową plewą.
Liście chrupią, garncami sypane,
odstawiam nogę, przypalam papierosa.
Mendlem skrzydła kołują
na wyleniały krajobraz.
Gdzieś we wsi dzwony zabrzmiały ponuro,
jakby pragnący ciszy poprzysłaniał serca pakułami.
Na kieraciskach rdzawe rozsiało,
a koła bryczek obrzmiały błotem.
Wydobywam z pamięci szczegóły czyjejś pięknej twarzy,
zmuszam do zmartwychwstania rozpacz bezsilną.
Samotność zaludniam słowami,
jak telegraficznymi słupami - coraz mniejszymi i mniejszymi.