migranci
Dodane przez Elhana dnia 09.06.2007 08:29
Upijamy się nowo znalezioną litością
siedząc samotnie pod Statuą Wolności,
przygotowując five o'clock Smithom -

jednym z wielu w imperium Elisabeth II,
w krainie wiecznych wiatraków
sadzimy żółte tulipany. Wegetujemy

w kołchozach bez gwiazdek i malujemy
ściany na biało próbując uciszyć klaustrofobię.
Uczymy się na pamięć topografii dywanów,

po których nieustannie stąpamy, obce hymny
wyjące z eteru jak wirusy zakażają nam krew,
jesteśmy desperatami, migrantami z przymusu.

Kiedy zacznie nas boleć mentalność obcych
krain, każdy kilometr od domu odczujemy
głazem w serce, drogę powrotną zmęczone

oczy przeniosą w uśpienie, aż pejzaż znajomy
szeptem rozbudzi dusze. Szeroko drżącymi
ramionami spróbujemy ogarnąć ukochaną ziemię.