Allen Ginsberg odwiedza Mirona na placu Dąbrowskiego
Dodane przez Jacek Mączka Tendzin Tendzin dnia 08.06.2007 21:17
Dramat jest wąziutki, ciaśniutki - żeby
wdać w niego kogo - trzeba dopilnowywać
bardzo osobiście - i bliskiego, też
z bliziutka - na łóżku mu siedzieć.



Ściany pokoju się mrowią. Klaustrofobia i brzask. Czerwień
pierzyn, woń sportów i hinduskich kadzideł - skamieniałe
w powierzchni wieczoru. "Missa Pape Marcelli"

jak z pijackiej piosenki. Butelka z wodą, druga na pety.
Mleko w proszku lekko do ust. Patrzą na siebie długo
I wybuchają śmiechem: radość nie do opisania.