W cmentarnej ciszy
Dodane przez viviana dnia 30.08.2012 10:38
Z blaskiem w oczach się patrzył,
nawet, gdy wokoło
psy śpiewały psalmy,
goniąc za mamoną.
Dziś, żegnali go bliscy
lamentem ostatnim.
On sam, w urnie z granitu
zamknięty jak w sypialni.
Różę jedną przy urnie
ktoś położył z rodziny,
by brzmiało weselej
"MEMORABILIS"
Teraz, gdy tak lekko
oddychały prochy,
chłodem urny kamiennej,
bezmiarem żałoby,
Ojciec, Syn i Duch Święty
spadł wiernym na głowy.
Bo uduchowiony,
ku radości durniom,
winem, od którego,
aż fruwają oczy,
zatroskany o duszę,
zahuczał nad urną
skrzydlejący księżulek,
miotając się w świętości:
- "Bóg jeden wie co z jutrem,
wszak, mszy nikt nie zakupił
z obecnych tu gości."
A wtedy, o ironio!
koń się zaśmiał nad płotem.
Znać, Pegazem nadciągnął
zmarłego kolega.
Ja w tym rżeniu słyszałam
upadek wartości,
a może to pękła
anielskich prawd głębia.