auto-da-fé
Dodane przez bzd dnia 23.08.2012 19:40
czekam
w trupiozielonym świetle lampy
aż przyjdzie na wieczerzę
- zaprosiłam was tutaj żeby wypełnić puste miejsca przy stole
duchy-nieduchy które istniejecie tylko przez chwilę do końca
herbaty (herbata się przelewa kapie na klepisko)
goście nic nie wiedzą więc nie dają rad
debatują tylko nad losami świata -
- przeszłość jest niejasna
przyszłość jest niepewna śmierć trzeba uwodzić
tanimi sztuczkami
w milczeniu
wchodzi
spopielałym palcem
sprawdzam - rozpada się warstwowo
jak topielec
więc lepię go od nowa
choć spóźnił się
i po kartoflach zostały już tylko łupy
(dojada je pies) odleciały kruki i jesteśmy sami
mówię za dużo bo on nic nie mówi (ale jest
jeszcze ciepły po stworzeniu więc może
przeżyje)
brak nam przewodnika wychodzimy sami
(trzeba w końcu wyjść)
na pusty plac (wszyscy mieszkańcy oglądają właśnie
jak helena zdradza po raz trzeci trzeciego męża ale nie szukają
odpowiedzi w liczbach co jest dużym błędem scenarzysta bowiem
chciał im coś przekazać)
szubienicę przerobiono na blat w monopolowym
zamieciono czaszki schludnie jest
i miło
i nikt nas nie widzi
co może oznaczać że wcale nas nie ma
choć byłoby to ogromną stratą
czasu i energii (po co go składałam)
aż przygryzam wargę lecz krew straciła barwę
i nie różni się niczym
od śliny (może bardziej słona)
mówi (po raz pierwszy) - masz jeszcze godzinę
nim zadzwoni budzik (wersja nowoczesna
zamiast koguta)
- masz jeszcze godzinę
ja skoczę w tym czasie
po coś do jedzenia
po co tu wchodziłam
(szyld nad miastem głosił: porzućcie nadzieję
a obok reklama: niedrogie spirale)
układam kamienie
i staję na szczycie
i czekam na słońce (wyłania się w końcu
ociekając wodą
biało-przezroczyste)
nie płonę
n i e p ł o n ę
(i idę
po picie)