Niebo nade mną, morze pode mną
Dodane przez Marek Bałachowski dnia 07.08.2012 08:49
Wokół morze się kołysze jak w oddechu, w śnie przepona,
jacht wciąż płynie, głaszcząć ciszę, chociaż wiatr, przed chwilą, skonał.
Na bezdechu, na bezgłosie, bruzdy wody równo kładzie
i zostawia ślad, jak w rosie, rwący jabłka (w trawie) w sadzie.

Chciałbym w maszty z grusz, jabłoni, w skośny dachem żagiel nieba
z swą tęsknotą wrócić do nich - ludzi, których dawno nie ma.
Spytać (znając kawał świata) czy, wspanialszym, choć - tak obcym,
był poznany, tamten, w latach, kiedy byłem jeszcze chłopcem.

Dzisiaj dla mnie świat się budzi i śpi morze, pachną deszcze.
Chciałbym pytać tamtych ludzi: - Czy piękniejszym jest coś jeszcze-
Znam dążenia i tęsknoty, by gdzieś trafiać, iść do celu.
Te, jak mit o runie złotym, błędną ścieżką są dla wielu.

Skojarzenia krążą w głowie, noc przemija, dzień, myśl, świta:
by przyjaciół mieć, gotowych, słuchać; mówić - kiedy pytasz.
Gdy powrócę do przystani; w słońce, w deszcz, gdy sucho, plucha,
w knajpce ławke zajmę; na niej tych, co mówią, będę słuchać.

Każdy swoją ma opowieść: dziurkę w dyni; zajrzę do niej.
Jak łódź płyną myśli w głowie. W ciągłym ruchu nie utonę.
W górę, w dół. jak brzuch giganta, jak w oddechu, w śnie przepona
morze wznosi jacht. Na wantach płacze wiatr, że, zaraz, skona.