Kwiecień
Dodane przez Loren dnia 06.05.2012 10:22
Przedświąteczność maluje puste dzwony. Zapełnia horyzont
mrówkami. Ruchomy obraz wymyka się z metalowych ram.
Nie sposób przejść, obrawszy własną trajektorię, bez wtargnięcia,
zderzenia, zerwania. Wzory. Powstają i znikają w okamgnieniu.
Tego nie widać z pola walki ani placu budowy.
Niepokój przyplątał się w dzieciństwie. Teraz, zahibernowany
w koszyku ze święconką, rozpycha się w chłodnym jeszcze
powietrzu. Coroczna zapowiedź upadku, przeczucie dna,
wizja ruin. Strach. Niby wiosna ale grzać się trzeba przy piecu.
Wędzona kiełbasa wystaje z lodówki na lepsze czasy.
Dom należy do mnie ale tylko dzisiaj. Dzieci poluzują cegły
w ścianach i wywiozą do łagodnych krain. Deski w podłodze
ulegną pod ciężarem lat. Nawet koty spadają czasem z dachu.
Niezmienne jest dno oceanu, gdzie każdy jest sam
od początku do końca.
Ranek wstaje cichy i mglisty. Pieje kogut. Na szkieletach drzew
goszczą rozśpiewane kosy i szpaki, może nawet drozdy? Przyjemnie.
Usprawiedliwienie za grzech łatwego ziarna. Tylko czekać kiedy słońce
przebije palcami mleczne rękawice a ciepły deszcz rozpadnie się na zielono.
Dzień jak co dzień. W domu pod lasem umarł stary zegar. Radość obudzona
ze snu, z głębokich piwnic, skacze po łąkach jak młoda sarna.
Mnisi procesją obchodzą klasztor. Alleluja.