syn blacharza
Dodane przez Jarosław Buko-Baprawski dnia 05.05.2012 14:02
założyłem na siebie zgrzebny wór
przewiązałem konopnym powrozem
i wszedłem na przedmieścia
tłumy przywitały mnie euforyczną obojętnością

pod pierwszym sklepem wybrałem dwunastu
najbardziej obdartych i wynędzniałych nędzników
pomijając zbędne savoir vivre
przeszliśmy do bruderszaftu

do wieczora byli już moi
unurzałem ich ze trzy razy
w pobliskiej rynsztokowej kałuży
nadając każdemu ludzki przydomek
dalszy ciąg potoczył się z górki
zaintonowaliśmy rezerwę
maszerując w wiersze

gdy deklamowałem redutę
płakali jak sierotki
zabrakło naboi
ordon padł
potem

skończyła się flota
więc zdjąłem worek
i ruszyłem z kartą
na pustynię

a oni za mną szeptali
czyż to nie jest ten poeta