Pod baldachimem nocy
Dodane przez Edmund Czynszak dnia 26.04.2012 12:56
Czwarta godzina nad ranem. Głośny łomot zegara.
Uliczne latarnie wdzierają się przez okno. Stłamszony pierwszym pianiem sen, pod zmiętą pościelą się chowa.
Z uchylonej kurtyny powiek wydzielają się resztki
skrawków wczorajszego dnia.Plucha Października,
poranek majowy i wieczorny ból głowy.
Z ostatniego peronu rusza pociąg do nikąd.
Przez ściany przedzierający się płacz dziecka,
gasi resztki martwej ciszy.
Nie każda droga prowadzi do celu.
Są noce, co nie kończą się jutrzenką.
Pod czarną poszewką mroku
skryte pentagramy dawnych obrazów,
pokrywają ołowiane obłoki codzienności.
Wlokące się sylwetki zapomnianych postaci
rozpływają się pod naporem świtu.
Zmartwychwstanie światła jest scenką,
powtarzaną zawsze o właściwej sobie porze.
Zniekształcone cienie pożera dzień.