Bez happy end
Dodane przez Jarosław Buko-Baprawski dnia 25.02.2012 16:48
co się dziwić
że klisza czasami się rwie

skoro film zjechany do granic
a projektor z ubiegłego wieku
upomina się o smar

tylko nieśmiertelny reżyser
bez kastingu obsadza kolejne role
racząc pełnym kielichem
idących na śmierć

pierdoląc zakończenie
ściska tą swoją tubę
i krzyczy

improwizuj bez kaskadera
niech poleje się krew

lub zdychaj