Klimat równikowy (za mną)
Dodane przez ellena dnia 28.05.2007 17:10
wnętrze

Doniczki sprzed stu lat, jeszcze wypalane, jeden punkt
widzenia, a nie trzeba wiele. Można postawić wszystko,
rozłożyć karty i zacząć uciekać. Woda zielona od glonów,
biała od nenufarów, wypełnia się trupami ryb - już nie oddychają,

czynności otwierające

podobnie ja. Odcięci. Trzask okien, spuszczone żaluzje,
krople pływają wzdłuż kręgosłupa - ciemno, ciemno. Po zapachu
poznaję co jest prześcieradłem, igłą albo skorpionem.
To ważne: wykręcić, zmiąć w palcach, żeby uniosło się i opadło
leniwie, wyrównać brzegi. Pękanie szkła. To ważne:

zagadka

ograniczyć teren. Stawianie barykad, zamykanie wieka, wieków.
I jeszcze napisy w języku umarłych, ciężkie powietrze od kwiatów
albo wieńców. Cicho, z tyłu podchodzi, czai się, czołga. Coś?