Neudorf. Przeszłość nie zawsze jest zmyślona
Dodane przez Ryszard B dnia 01.02.2012 17:52
Świat rozdwajał się, jedni zakończyli podróż, inni
szykowali się do drogi. Dziadek z dymu z papierosa
tworzył gniewne chmury. Przedmioty zastygły,
pytania rozbijały się o sufit. Bojąc się spojrzeć
prawdzie w oczy, ktoś przysłonił lustro.
Nu, ta jutro ułożymy aniołka do snu w obcej ziemi,
wyszeptała ciocia Janka i mak opadał na twarze.
Na szybach mróz malował kwiaty. Za stajnią,
woda z miednicy już zamarzała. W palenisku parnika
spopielały płachty zbrukane czerwienia. Bimber
rozpalał smutek, więc tato śniegiem gasił żal.
Ciszę przerwał chrzęst butów. Niemiecki gospodarz
pakował kilka tobołków na bryczkę. Gott mit euch.
W pokoju na górze po raz ostatni
młodzi mieszali języki, łzami łączyli ciała.
Za ścianą wyła wilczyca w potrzasku. Nie
otwierałem oczu - do dziś boję się psów.
Na zmokniętych włoskach czułem dotyk wody.
Otoczony modlitwami ssałem palec z nadzieją
na lepsze jutro. Zza egipskich ciemności,
zobaczyłem blask. Nie gasł. Nie będę aniołkiem
.Już wtedy byłem czuły na niesprawiedliwość.
Głośnym krzykiem ogłosiłem powtórne narodziny