w stylu danse macabre
Dodane przez Roman Rzucidło dnia 14.12.2011 21:14

w niczym ci chyba nie uchybię
pradawna nosicielko cienia
ty wychodząca nagle z podłużnych
jak bak motocykla katakumb
nocy w łopocie wytartych chorągwi i
cerowanych skrzydeł przy świście
który wypełnia nozdrza końskich czaszek
jadąca na kulawym wozie z
dyszlem złamanym na pół

w niczym ci chyba nie uchybię
wieczysta sekretarko w najwyższym urzędzie
sama twoja obecność już
sugeruje istnienie zwierzchności
stetryczały aniele o żółtym podgardlu
sklepowy manekinie po ataku podagry
gdy dyszą twe żebra jak wzdęte
kleszcze nade mną się zaciskają a
każde misternym cążkiem nacina
skórę opasującą czoło

gdy nic już nie rozewrze uścisku kościamagi
ona jedna ukochała cienkość
tego przegubu dla którego
nie stworzono ani kajdan ani bransolet
wieszając na nim jedynie niewidzialną
wstęgę ilustrowaną scenkami
daremnej złości co pokracznie
szamocze się w alkierzu

w niczym ci chyba nie uchybię
jeżeli powiem że odejść z tobą chcę
tak jak ty odchodzisz gdy rosą
zwilżasz kamienie martwe o świcie
tak jak ty odchodzisz okłamując
nadzieją swego niepowrotu

bo chcę by
moje odejście zostało zagadką
którą deszcz unicestwi
rozmywając moje ślady
bym pozostawił po sobie
tylko ślepe pytania które
na zawsze będą się jątrzyć
w powietrzu

w niczym ci chyba nie uchybię zatem
pradawna nosicielko cienia
jeśli się wsunę
tak by nikt nie zauważył
a wszyscy wiedzieli
pod naddarty brzeg
twego płaszcza