Portret
Dodane przez Adam Hermes dnia 19.11.2011 18:42
Prababkę znam tylko ze starego zdjęcia
na którym otoczona wieńcem córek, wnuków,
stoi w środku świata, jasna niczym słońce.
Kobietą była kruchą, nieco chorowitą,
niemałej urody, prawdziwa Słowianka-
wystające kości policzkowe, oczy
mojej matki, duże i nazbyt poważne.
Matka wspomina ją czasem i mówi:
Uczyła, że trzeba wierzyć w Pana Boga,
uczyła tekstów pieśni, pacierza pokory.
Parafianka cierpliwa i nieutrudzona,
chodziła na mszę świętą w najgorsze upały,
z nieodłącznym parasolem - liściem rabarbaru,
który chronił przed skwarem, kiedy szła piechotą
na wzgórze, gdzie znajdował się jej drugi dom - Kościół.
Teraz, nieopodal, czeka na dzień sądu
w kołysce z grząskiej ziemi i szarego lastryko.
Czasem, zamyślony, przystaję nad grobem
gdzie razem ze swym mężem spoczywa prababka,
a raczej cień jej kości, których dawno nie ma.
Gdyż tutejsza ziemia, ciężka i żarłoczna
z ludzi nie zostawia najmniejszych okruchów.