dzięcioł; hospicjum doktora nieszczególnego
Dodane przez kasiaballou dnia 10.09.2011 13:46
pień całkiem spróchniały a ten zagląda
przez wypaloną dziuplę. wytrwale opukuje
nad ranem mierzy temperaturę
oszronionego gniazda. osłabienie. w oknach
wypasieni rezydenci kratują witrażami. uciekam
przed siecią w stronę innej dziury w ścianie ale
martwa klamka zdążyła przyrosnąć do zabitych
drzwi.
nie musi o nic pytać. i tak nie wiedziałabym
co odpowiedzieć. jak opowiedzieć o starej lesbie
- samotności. nie odstępuje brzegu łóżka chociaż
mijamy się w preferencjach. mam tylko ją. teraz
popija kawę z porannym gościem. wierszem
którego nie potrafiłam napisać. o dębowych ramionach
w które nie zdołałeś przeszczepić drżącej osiki.