Krótki poemat o Wschodnim Roztoczu
Dodane przez Kruczasty dnia 28.08.2011 16:47
las
poszedłem podbić leśne oko
poddał się on
zawsze się poddaje

nigdy nie myślałem że mam tyle broni
buty do miażdżenia mrówek
ręce niszczące pajęczyny
ech i tak się tylko tuli i tuli
jak zmęczony bokser wagi ciężkiej
chce w decydującej rundzie
oddać nokautujący cios

w leśnej rzeczywistości nikogo nie obchodzą
sprawy miasta wojna w Libii II wojna światowa
czy aby na pewno
w lasach Roztocza Wschodniego
drzewa podziurawione jak sita
ściółka jest pełna otworów wypełnionych
zakrzepłą krwią
jak pisał Różewicz
wykopaliska w moim kraju mają małe czarne
głowy zaklejone gipsem okrutne uśmiechy
i jeszcze bym wiele dodał

ja jednak myślę
nie ma zainteresowania tutaj
mrówki spacerują po czaszkach
pszczoły robią metaliczny miód

moje patrzenie jest paskudne
pochodzę z zachodniej Europy

u nas jakoś dorasta się tak
jakby lękając się ognia wielbić ogień
czasami myślę o wrażeniach drzewa
które tęskni za rozstrzeliwaniem
czy im doskwiera samotność
nudnych czasów wchłaniania i wydalania

jestem z tych niemiejskich
co znaczą każdą chwilę
całują się rzadziej
i dużo śpią
dlatego opowiem ci legendę

była kiedyś córka żyda
utopiła syna w studni bo
we wiosce nie było nikogo
dosłownie nikogo
szła od drzewa do drzewa
dziergała scyzorykiem krzyżyki na korze
by się nie zgubić choć wyruszyła znikąd
przykucnęła ze zmęczenia nad potokiem
myśli
co sie dzieje
nic już nie wiem
Boże ratuj
Boże
Boże
nagle znikąd usłyszała
płacz kobiety
jakby wodą płynął
poszła dalej wzdłuż potoku
struchlała
umarła
nie widziała nic przed śmiercią
koniec

tutejsze legendy he
bez smoków i matek boskich
ino takie
takie zwykłe jak zwykły smutek
bez zburzonej Warszawy
bez Wenecji i balkonu

dlatego to u nas często poszukuje się
zawodów miłosnych tryskających goryczą
upadków alkoholowych patologii rodzinnej
wszystkie smutki potrzebują wdzięku