Oskarżycielka
Dodane przez Christos Kargas dnia 18.06.2011 10:32
Wczoraj wypowiedziała słowa,
które ciążą jak płyta z kamienia,
a ja łysy- z zewnątrz i wewnątrz -
uśmiechałem się.
W istocie, czemuż się martwić?
Pamiętasz - mówiła - gdy usychałeś na jałowej ziemi,
czytując Ritsosa i starożytne tragedie?
Teraz stroszysz pióra w wygodnej loży
i wyglądasz jak ratownik.
Gasi cię i zeruje - kontynuowała -
wylewające się światło z serca,
a ratuje i daje rację bytu fakt,
że biurokracja też jest potrzebna.
Pierwszym prowokatorem w życiu - drwiła -
jest tożsamość, która kopiuje mój głos.
Zamieniłeś ciało w meble i naczynia:
tani, wygodny liberalizm.
W twoim świecie łzy wybarwiają krew
i nie ma niczego cennego do stworzenia
ani grosza w puszce na czarną godzinę.
Nie jestem ugorem wymagającym uprawy
czy nawracającą etniczną chorobą,
nie ciągnij mnie do gleby.
Miałabym frajdę pryskając ci w twarz spleśniałym jogurtem,
kiedy klaszczesz bez wiary i rozwadniasz prawdę.
Studentce, która zakochała się w tobie na zabój,
Doniosę, sprytny manipulancie, że na darmo trwoni
swój młodzieńczy, naiwny zapał.