Torch patrząc na obraz van der Weydena maluje go po swojemu
Dodane przez Jimmy_Torch dnia 16.06.2011 10:15
zaczęło się o siódmej trzydzieści
nie było wyrzucania z łóżek
nie stłoczono nas w jakiejś dolinie
jesteśmy tam gdzie nas zastano
przy biurkach
w łóżkach
w samochodach
nieliczni - mimo wczesnej pory - w świątyniach
co ciekawe jest niemal zupełnie cicho
nie słychać krzyków
próżno wypatrywać dramatycznych scen
nikt nie odrywa dzieci od karmiących matek
jak na razie obywa się również bez rozdzielania małżeństw
jest wielu mile zaskoczonych
nie brakuje łez szczęścia i spontanicznych uścisków
...
tylko biskupi i historycy sztuki
wydają się zawiedzeni