kac
Dodane przez kasiaballou dnia 23.05.2011 09:01
wczoraj u Tosi zgasło słońce i teraz jest mi głupio siedzieć przy lampie. Człowiek
z Wielkiego Domu otruł jej Kota. Kot znał śmietniki dachów i smukłe stopy Tosi
zaś Tosia poznała namiastkę ciepła.

po newsach z Czarnego Lądu tracę apetyt i muszę przepić. zaciśnięte powieki kanibali
buszują we mnie; płody spędzane przez pożeranie - w kontenerach czterech ścian
jak Stare Księgi. odzyskuję z kalendarzy składam korzenie cudzej sepii. żeby zrozumieć
kontrasty - żeby nie gasło światło.

dopijam w ogrodzie i zagryzam widmem Człowieka z Wielkiego Domu. ciekawe
czy mnie jutro ominie jak pana Gienka od którego skupuję skundlone wspomnienia. bilon
rozczula panagienkową ławkę pianą niskiego nominału. w niedzielę piana pocieknie też
z pyska wściekłego Wikarego a kolejny cymbał z Wielkiego Domu zabrzęczy miedziakiem
o tacę.

trawię na zimno bo szkocka trawi jak miłowanie - niemrawo. skrzypi w szkieletach natrętnych
okien Człowieka z Wielkiego Domu. zza firanek przez furtkę wkradają się cienie. koszmar
się zbliża i połyka wszystkie modlitwy ale Tosia przynosi mi koc. w milczeniu dzielimy
nieświeży oddech zazdrosnego po ranka.

*
pan Gienek zazdrościł mi szkockiej ja zazdrościłam panu Gienkowi skutecznego znieczulenia
kiedy Tosia zazdrościła Wielkiego Domu Człowiekowi ten zazdrościł Wikaremu charyzmy bo
przez jej brak zazdrościł Kotu smukłych stóp Tosi zaś Wikary zazdrościł z zazdrości i tylko Kot
nikomu nie zazdrościł i przez zazdrość zdychał.