koniec w połowie
Dodane przez Traveller dnia 21.04.2011 16:06
coś takiego - pewność
miejsca napęczniały treścią i toczą się jak księżyc sierpniem, a ja z górnej półki funduje
sobie impresje. więc twierdzisz, że powikłań się nie da uniknąć? przecież impulsy płyną
prosto z serca - jeśli chcesz to je zagłusz ale zrób to bezbłędnie. może naciąć początek
i niech spływa posłusznie pośród kaw zalewanych, nibynazw czwartków, piątków. przecież
poznałeś już happy hours i znasz na pamięć zielone fale, które, co prawda, nie zmienią
wydarzeń ale wciąż stale będą naciskać - wybieranie głosowe w unisonie z nagraniem.
nie chcielibyśmy przy tym dać się wpakować w pierwszą lepszą manipulację, w jakąś linę-
symulant łączącą przeróżne: ciągi i funkcje, podłoże i pułap. to nie znaczy, że nikt nie zna
tutejszych zasad, że nikt nie pamięta już słów tej piosenki, z melodią, o której w sam raz
decydujesz, kiedy połamać a kiedy pogłaskać muśnięciem w temat: gwałtu! rety! świat?
jest retuszem a ty idziesz w zaparte, nie patrząc na kartę i nadania główne, wytrzepując
z kieszeni resztki zdań przemoczonych po tym biegu na przełaj w pomylonym kierunku,
po kres wytrzymałości, po zbawienne zwątpienia. a wersja jest nadal tylko kwestią podejścia.